Czytacie etykiety na produktach? Ja osobiście czytam i pamiętam, że kiedy zaczęłam to robić stwierdziłam, że... właściwie nie ma co kupić. Wszystko ma tyle dodatków chemicznych, że strach to jeść. Powoli jednak w gąszczu innych znalazłam produkty, które przynajmniej wg etykiety są w miarę zdrowe. Długi czas kłopot miałam jednak np. z chrzanem. Zazwyczaj widnieje w jego opisie, że ma tylko 50% chrzanu, a reszta to dodatki typu cukier ocet, ale także skrobia modyfikowana kukurydziana, guma guar, pirosiarczyn sodu. W końcu znalazłam w dwóch małych sklepikach słoiczki z chrzanem wyprodukowane przez dwie nieznane mi lokalne firmy. Obok stały dżemy bez syropu glukozowo-fruktozowego i niepoddawane obróbce cieplnej miody. Wszystko jasne: małe firmy czyli wręcz domowa niewielka produkcja nie ma szans wprowadzić swoich produktów do dużych sklepów, więc wstawia je do małych. Wygrywają na tym i małe sklepiki, bo mają towar, którego nie ma w marketach, i klienci, którzy kupują zdrowy produkt. Odwiedzajmy więc małe sklepiki, które dają szansę lokalnym zdrowym produktom, nie uzależniajmy się tylko od gigantów, nasze zdrowie na pewno na tym zyska.
« poprzednia | następna » |
---|